Malarstwo emocjonalne to prowokacja, a jednocześnie szereg etapów i stanów skupienia ludzkiej uwagi i samej materii użytych środków. Od heppenngowej prowokacji i wyzwolenia ekspresji zbiorowego tworzenia, do próby logicznego poskładania całego mixu najprzeróżniejszych obrazów różnych współwykonawców. W jedną, konsekwentną całość, dopracowaną przez indywidualnego artystę.
To tak w skrócie. A w rzeczywistości bywa różnie – zależnie od sposobu poprowadzenia akcji, oraz stanu napięcia twórczego jaki udało się uzyskać prowadzącym i na ile sprowokować grupę do szczerych wypowiedzi.
Najpierw jest spontaniczna, starannie przygotowana zabawa z dużą ilością farb. Następnie efekty tej zabawy są w sposób przemyślany kanalizowane przez twórcę (najlepiej prowadzącego akcję), wtórnie udowadniając głębię naszej podświadomości.
Takie od różnorodności do jedności.
Od mieszanki pomysłów różnych ludzi do gotowego, jednolitego i czytelnego obrazu-tworu.
ME to forma spełniająca wiele oczekiwań;
- wielce swobodnej zabawy i różnorakich pomysłów, interpretacji oraz zróżnicowanych plastycznych umiejętności
- poszukiwania głębszych, podświadomych skojarzeń i inspiracji
- popisów kunsztu i zróżnicowanych umiejętności warsztatowych (malarskich, manualnych itd.)
Z warunków potrzebnych temu wstępnemu „spotkaniu emocjonalnemu” w grupie, wynika, że musi być to malarstwem wielko formatowym, ponieważ odbywa się w określonym czasie i miejscach, często w plenerze.
Podczas nieskrępowanej czystym ubiorem i miejscem akcji „wyzwalającej emocje” akcji przeprowadzanej kolorami w dużych ilościach, można pomalować dużo, prawie wszystko, łącznie ze swoim ciałem i otoczeniem.
Z tych powodów akcja wymaga wcześniejszego, starannego logistycznego przygotowania . Takie przygotowanie to nie tylko zabezpieczenie uczestników i siebie ale przede wszystkim otoczenia przed destruktywnym dla otoczenia trwałym zamalowaniem niezmywalnymi farbami akrylowymi Akryl, farba wodna, dopóki mokra jest łatwa do zmycia wodą. Po wyschnięciu jest jak plastik. Taka technika jest dla nas jedyną do przyjęcia i niezbędna ze względów bezpieczeństwa, higieny i ekonmii podczas używania takiej ilości barwników. Łatwiej przygotować odpowiednie ciuchy i farby niż pilnować aby malcy nie lizali farb a mamy nie pomstowały na naszą niefrasobliwość. Akryl jest pod tym względem niezawodnie bezpieczny. (Niebezpieczny tylko dla modnisiów)
Jeśli np. prowadzimy regularne zajęcia np. z dziećmi to koniecznie trzeba postarać się o stałą pracownię – pomieszczenie którego nie trzeba będzie utrzymywać w stanie nie zmienialnym.
Częstym problemem dużych i małych artystów jest podjęcie tematu w obliczu białej kartki czy płótna. Trzeba pamiętać, że aby oddać wodze fantazji, potrzeba totalnego wyluzowania oraz posiadania czegoś do „popsucia” lub wymagajacego zmian wg naszego widzimisie. Dlatego, że łatwiej nam zobaczyć braki w czyjejś pracy niż w swojej, dlatego, że łatwiej zmieniać czyjeś, jednocześnie ucząc się jak poprawiać, bez ryzyka samookaleczenia własnego ja. Jednocześnie działamy na rzecz unifikacji, żeby było bardziej czytelne dla drugiego, zgoła odmiennego odbiorcy.

“Malarstwo Emocjonalne” (od autora) to nowe pojęcie, sposób zabawy i jednocześnie kierunek arteterapeutycznego wykorzystania technik malarskich, głównie wielkoformatowegy. Początkowo polega ono na tworzeniu emocjonalnego podobrazia, podczas swobodnych zabaw z farbami na dowolnym, nieograniczonym podłożu (płótno, płyta pilśniowa, dowolny przedmiot, ciało ludzkie) przez dowolną grupę ludzi. Następnie dopiero na takim emocjonalnym podobraziu maluję obraz, łączący wątki wszystkich uczestników. ME w tej początkowej fazie, (emocjonalnego spotkania) poza doskonałą zabawą, jest okazją do znalezienia nowego sposobu bezsłownego porozumienia, poprzez aktywne malowanie z ludźmi z różnych grup społecznych i wiekowych np. dziećmi, niepełnosprawnymi, dorosłymi lub w przypadku spontanicznego happeningu – z przypadkowymi przechodniami. “Malarstwo Emocjonalne” w tej 1 fazie to czysta arteterapia.

Jednak już wtedy prowadzący akcję (najlepiej artysta – terapeuta, a przynajmniej posiadający łatwość nawiązywania kontaktów) powinien prowokować uczestników do uwalniania swoich podświadomych skojarzeń i emocji. To takie moje zapotrzebowanie na „trochę inne” malowanie, wykorzystujące ślady wynikłe z konkretnych wyobrażeń poprzedników. Czyli zobaczenie „czegoś” w pozornej „chlapance” i dopracowaniem tego, żeby stało się widoczne dla innych.

W skrócie; najpierw malarska zabawa z grupą a następnie dalsze przemalowywanie tak powstałego  “emocjonalnego podobrazia” – na swój sposób. (Każdy będzie widział w tym coś innego, swojego).

Żeby było jasne; nie zamalowywuję nigdy indywidualnych prac! – wybieram ciekawe i inspirujące fragmenty, pozostawione jako nieudane i niedokończone „akty zbiorowego szaleństwa”i poprawiam.
Doszukuję się w tych często niezamierzonych plamach, konkretnych wyobrażeń i poprzez domalowywanie urzeczywistniam swoje własne wizje. Często one wcale nie mają nic wspólnego z intencjami współuczestników zabawy (choć tamte ich, nadal są widoczne, lekko tylko „podrasowane”).

Korzystam więc z tych przypadkowych form, pozostałych po wielu, głównie nieudanych lub niedokończonych próbach namalowania różnorodnych form przez różnych ludzi tworząc swoje obrazy.

Namawiam wszystkich do takiej próby szukania inspiracji – tak trochę od kuchni. Na pewno każdy znajdzie w tym swoją drogę. Namawiam do eksperymentowania ze swoją podświadomością osoby nie posiadające umiejętności malowania. Z przypadkowych kształtów i form, każdy z odrobiną wyobraźni potrafi sobie coś wymyślić. To tak jak z doszukiwaniem się treści we wróżbach andrzejkowych – na podstawie powstałych z wosku kształtów. Ja na koniec tylko to urealniam, pokazuję co można zrobić żeby nasze wizje się urzeczywistniły. Taki efekt uzyskuję poprzez odpowiednie przekształcenie rysunku i zestawienia barw. Mechanizmy budujące nastrój – proste ale skuteczne.

Najważniejszą cechą, która odróżnia dzisiaj namalowane przeze mnie obrazy od tych sprzed 20 laty, jest  żywsza i cieplejsza paleta barw oraz większa ilość światła. Wiem na pewno, że zawdzięczam to wieloletniej pracy z dziećmi, z którymi – jak mi się wydaje – nawiązuję wyjątkowy kontakt, sam  częściowo zamieniając się w dziecko.

Moim zdaniem, konkretną przewagę „malarstwa emocjonalnego” nad klasyczną formułą sztuk wszelakich jest stale powiększający się krąg odbiorców tego malarstwa. Obecnie, w dobie unifikacji i nieuniknionej anonimowości twórców, możliwość współudziału widza w tworzeniu dzieła podczas „spotkań emocjonalnych” stale rozbudowuje krąg zainteresowanych, bo rekrutujących się pośród malujących wspólnie uczestników oraz wśród całego ich otoczeniu (rodzina, znajomi). W czasie współtworzenia, (które jest też niepisanym akcesem) wszyscy wchodzimy w jedną umowną obywatelsko współczulną rodzinę.